Wraca odra – jak się uchronić?
Ostatnio notuje się coraz więcej zachorowań na odrę. Nic więc dziwnego, że wiele osób interesuje się szczepieniami przeciwko tej chorobie. Jeśli nie mamy pewności, czy jesteśmy wystarczająco uodpornieni, warto to sprawdzić i w razie potrzeby uzupełnić szczepienie.
Jedną z głównych przyczyn wzrostu liczby zachorowań jest unikanie szczepień i coraz większa popularność tzw. ruchów antyszczepionkowych. Wynika to m.in. z obaw przed skutkami ubocznymi szczepionki MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce). Lęki te nasiliły się zwłaszcza od roku 1998, gdy w czasopiśmie Lancet opublikowane zostało niesławne badanie Andrew Wakefielda, które miało dowodzić wpływu szczepionki MMR na występowanie autyzmu. Badanie zostało wycofane, a hipoteza obalona. Wakefieldowi udowodniono konflikt interesów i manipulowanie wynikami. Potem żadne miarodajne i prawidłowo przeprowadzone badanie nie wykazało związku między szczepieniami a autyzmem. Jednak przeciwników szczepień to nie przekonuje. Zwłaszcza, że Andrew Wakefield nie wycofał się ze swoich idei. Choć po ujawnieniu skandalu stracił znaczną część zwolenników, w kręgach antyszczepionkowych jest uważany za ofiarę spisku koncernów farmaceutycznych, a nawet za swego rodzaju celebrytę.
Przyczyn rezygnacji ze szczepień przeciw odrze można też upatrywać w przekonaniu, że jest to choroba niegroźna i lepiej ją przechorować niż się szczepić. Pogląd ten jest mylny. Odra może mieć ciężki przebieg zwłaszcza u osób dorosłych – szacuje się, że w grupie wiekowej powyżej 20. roku życia 60 proc. chorych wymaga leczenia szpitalnego. Szczególnym zagrożeniem jest ona dla dzieci zbyt małych, by mogły być zaszczepione (zwłaszcza wcześniaków) oraz osób z obniżoną odpornością, np. pacjentów onkologicznych. W przypadku tych drugich nawet wcześniejsze zaszczepienie dwiema dawkami może ich nie uchronić przed chorobą w razie kontaktu z wirusem, a konsekwencje mogą być tragiczne. Dlatego ważna jest tzw. odporność zbiorowiskowa (zwana również populacyjną, grupową bądź stadną). Chodzi o to, że im więcej osób w danej populacji jest odpornych na daną chorobę zakaźną, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo zarażenia się przez te osoby, które z jakichś powodów tej odporności nie mają.
Typowe objawy odry to wysoka gorączka (nawet powyżej 40 st. C), ból gardła, suchy kaszel, zapalenie spojówek i wrażliwość na światło, wykwity w jamie ustnej, oraz czerwona, swędząca wysypka, która stopniowo obejmuje całe ciało. Zdarzają się powikłania w postaci zapalenia płuc, zapalenia mięśnia sercowego czy zapalenia mózgu. Szczególnie groźne jest podostre stwardniające zapalenie mózgu (SSPE), na szczęście rzadkie (1 na 100 000 przypadków). Jest ono wywoływane przez wirusa odry i rozwija się już kilka lat po przebytej infekcji (zwykle 7). Jest to przewlekła choroba neurologiczna prowadząca do postępującej degeneracji mózgu w ciągu kilku lat, a w niektórych przypadkach nawet kilku miesięcy. Nie można jej wyleczyć – jedynie spowolnić postępy. Zatem, aby uniknąć SSPE, kluczowe jest zapobieganie zachorowaniom na odrę.
W Polsce szczepienia na odrę stały się obowiązkowe dopiero od 1975 r. Jednak wiele roczników dzieci otrzymało tylko jedną dawkę. Dopiero od 1991 r. wprowadzono dwie dawki – pierwszą między 13. a 15. miesiącem życia, drugą w wieku 10 lat. Jedynie osoby po wspomnianych dwóch dawkach bądź te, które przechorowały odrę, mogą być pewne, że nabyły odporność do końca życia.
Jeśli nie pamiętamy, czy chorowaliśmy na odrę albo czy byliśmy szczepieni, skąd można zdobyć taką informację? Najlepiej sprawdzić do w książeczce zdrowia dziecka lub karcie szczepień. Jeśli jej nie mamy, skonsultujmy się z lekarzem. Może być potrzebne badanie sprawdzające poziom przeciwciał w organizmie. Można też założyć, że jeśli w dzieciństwie otrzymaliśmy tylko jedną dawkę, trzeba będzie się doszczepić drugą.