Co dotąd wiadomo o wariancie omikron?
Wariant omikron po raz pierwszy wykryto w Botswanie. W tej chwili jest już obecny w co najmniej kilkunastu krajach na całym świecie. W międzyczasie naukowcy ścigają się w badaniach, by odpowiedzieć na najbardziej palące pytania: czy jest bardziej zaraźliwy niż poprzednie warianty koronawirusa i czy jest odporny na szczepionki?
Co wiadomo na dzień 2 grudnia 2021 r.? Rekordowa liczba mutacji omikronu (około 50 – w tym 32 w obrębie tzw. białka kolca, infekującego ludzkie komórki) czyni go najbardziej zaraźliwym z dotychczasowych wariantów wirusa SARS-CoV-2. W wyniku tego Izrael, a za nim Maroko i część krajów europejskich wstrzymały loty z krajów południa Afryki.
Zagadek jest jednak więcej, bo najtrudniej odpowiedzieć na pytanie, skąd tak naprawdę się wziął? Kiedy uczeni zbadali kod genetyczny omikronu, okazało się, że najbliższe sekwencje pochodzą z połowy 2020 r., a więc powstały ponad rok temu. Wariant wyewoluował ze szczepu, który krążył w połowie 2020 r. W międzyczasie naukowcy nie mogli znaleźć wersji pośrednich, które przekształcały się, gdy omikron się replikował, aż do osiągnięcia obecnej formy. Gdzie się ukrywał przez rok?
Hipotez jest kilka. Jedna zakłada, że szczep z połowy 2020 r. zainfekował jakąś populację zwierząt, by po roku przenieść się na ludzi (hipoteza została uznana za mało prawdopodobną ze względu na brak materiału genetycznego zwierzęcia). Druga mówi o rozprzestrzenianiu się szczepu w regionie świata, który nie był monitorowany (zdania na jej temat wśród naukowców są podzielone). Trzecia z kolei – najbardziej prawdopodobna – zakłada, że omikron „przezimował” w ciele jednego człowieka, prawdopodobnie osoby o obniżonej odporności, np. zakażonej wirusem HIV.
W takiej sytuacji odbywa się walka pomiędzy układem odpornościowym człowieka, który nadal jest dość silny, by nie dać się zniszczyć wirusowi, ale za słaby, by go usunąć, a patogenem, który w ten sposób może się replikować, aż stworzy mutację, która pozwoli mu unikać komórek odpornościowych „gospodarza”.
Naukowcy podejrzewają, że choć w obrazie widoczne są różnice i że transmisja omikronu między ludźmi może być łatwiejsza niż dotychczas znanych wariantów koronawirusa, nie znaczy to wcale, że nowy wariant jest groźniejszy od dominującego obecnie wariantu delta. Potrzeba kilku tygodni, by przeanalizować przebieg infekcji u osób zakażonych i dopiero wówczas będzie można wyciągnąć wnioski. Nie da się jednak wykluczyć, że omikron może obniżyć skuteczność szczepionek, bo lepiej dostosował się do ludzkiego organizmu.
Dobra wiadomość jest taka, że według wstępnej fazy badań Południowoafrykańskiego Stowarzyszenia Medycznego u zakażonych tym wariantem w RPA symptomy są łagodne. Dolegliwości, które zaobserwowano, zwłaszcza wśród osób młodych, to zmęczenie, bóle całego ciała, lekkie bóle głowy i drapanie w gardle. To nietypowe objawy, różne od symptomów towarzyszących innym wariantom koronawirusa (także delcie). Ponadto jak dotąd u żadnej osoby zakażonej wariantem omikron w RPA nie wykryto ostrego przebiegu choroby.
Tym niemniej Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oceniła zagrożenie związane z nowym wariantem jako bardzo wysokie i zaapelowała do państw członkowskich ONZ o przyspieszenie akcji szczepień w grupach o wysokim ryzyku.