Czy detoks to mit?
Diety detoksykujące są ostatnio bardzo modne. Zostały spopularyzowane przez gwiazdy takie jak Beyoncé Knowles czy Gwyneth Paltrow, które publicznie zachwalały restrykcyjne diety będące właściwie głodówkami. Zwolennicy twierdzą, że w ten sposób można sporo schudnąć w krótkim czasie i oczyścić się z toksyn. Można też nieraz się natknąć na reklamy suplementów i innych produktów typu kosmetyki czy plastry, które mają usunąć niepożądane substancje z naszego organizmu. Czy jednak jest to dla nas dobre – i czy faktycznie jest potrzebne?
Naukowych dowodów na działanie „detoksów” jest niewiele – przekonanie o ich działaniu opiera się głównie na subiektywnych odczuciach. Lekarze przekonują, że nasz organizm sam sobie radzi z usuwaniem szkodliwych substancji. Służą do tego nerki, wątroba, skóra i płuca, które u zdrowego człowieka działają cały czas, więc przekonanie o kumulowaniu się toksyn w organizmie też nie ma konkretnych podstaw. Najprościej można powiedzieć, że to, co dla nas szkodliwe, jest usuwane do atmosfery lub do toalety. Z medycznego punktu widzenia „detoks”, który ma sens, to kuracja odtruwająca organizm po zatruciu np. alkoholem, narkotykami czy lekami – ale w tym celu stosuje się specjalistyczne metody i nie pomoże tu picie soków warzywnych czy łykanie suplementów.
Osoby sprzedające cudowne specyfiki na „detoks” zwykle nie są w stanie sprecyzować, jakie konkretnie toksyny mają one usuwać. Z tego powodu nawet nie da się w sposób wiarygodny zbadać działania oferowanych produktów – trzeba by w tym celu sprawdzić poziom danej substancji w organizmie przed kuracją i po niej. Ale takie badanie oczywiście nie byłoby na rękę szarlatanom – dlatego wolą oni poprzestać na straszeniu toksynami, by zdobyć klientów.
Wróćmy jeszcze do „oczyszczających” głodówek. Jeśli przez kilka dni głodujemy, oczywiście stracimy na wadze. Jednak na początku nie ubędzie nam tego, na czym najbardziej nam zależy – tłuszczu. W tak krótkim czasie organizm może co najwyżej pozbyć się wody i glikogenu. Dopiero później następuje utrata tłuszczu, ale i masy mięśniowej, co z kolei prowadzi do spowolnienia metabolizmu. Stąd zagrożenie tzw. efektem jojo – gdy wrócimy do normalnego odżywiania, możemy w krótkim czasie odzyskać z nawiązką kilogramy, które wcześniej zgubiliśmy.
Wygląda na to, że żadne cudowne środki nie istnieją – a jeśli ktoś twierdzi, że ma je w ofercie, po prostu żeruje na naiwności klientów. Nie ma też diety, która mogłaby w kilka dni zniwelować skutki długotrwałych zaniedbań żywieniowych. Najlepsze, co można zrobić, to odżywiać się w sposób zrównoważony, bez głodzenia się – i zachować zdrowy rozsądek.